Podróż Urodziny w Paryżu-część I.
29 kwietnia 2017 roku
Wyjazd do Paryża na czas weekendu majowego jest pomysłem mojego męża. To prezent dla mnie na okrągłe urodziny. Początkowo zastanawiam się nad tą wycieczką, bo jest to wyjazd autokarem, a ja od dawna nie podróżuję na tak długich trasach inaczej niż samolotem. Przekonuje mnie to, że w programie jest Wersal, którego nie zawierają programy realizowane samolotem i nocleg po drodze do Paryża.
Wyjazd z Warszawy o 4.15 rano nie odbywa się bezproblemowo. Okazuje się, że 3 uczestników wycieczki nie zabrało żadnego dokumentu. Tak niektórzy rozumieją strefę Schengen. Czekamy więc na gapowiczów, na szczęście nie trwa to dłużej niż kwadrans. Wyruszamy więc z opóźnieniem co biorąc godzinę zbiórki nie nastraja dobrze. Do Poznania przyjeżdżamy za wcześnie i około 2 godzin czekamy na autokar ze Szczecina. Wreszcie ok. 11 rozpoczynamy wielką wędrówkę do Paryża. Od tej pory podróż przebiega sprawnie i bezproblemowo. Przejeżdżamy przez Niemcy, za oknami zainteresowanie wzbudzają wiatraki, widać, że Niemcy poważnie traktują alternatywne dla tradycyjnych źródła energii i dbają o czystość powietrza. Wieczorem dojeżdżamy do małego miasteczka w którym trwa festyn. Na ulicach mnóstwo ludzi, wszystkie miejsca przy stolikach wystawionych w ogródkach są zajęte, w powietrzu mieszają się zapach grilowanych kiełbasek i piwa. Przed nami nocleg w drodze do Paryża, miasta świateł, miasta, które tak pięknie grało w wielu filmach z których "O północy w Paryżu" jest moim ulubionym, ale i " Nietykalni" i "Ronin" znalazły stałe miejsce w mojej filmotece. Nie sposób nie wspomnieć o francuskich powieściach, Alexandra Dumasa czytanych w szkole podstawowej z wypiekami na twarzy historii o szlachetnych muszkieterach dzielnie walczących z knowaniami podstępnego kardynała Riechelieu, Emila Zoli "Kuchennych schodach" czytanych ukradkiem pod ławką na nudnych lekcjach języka polskiego w liceum, najlepsza powieść historyczna jaką czytałam autorstwa Mauricea Drona "Królowie przeklęci" czy niedawno czytany "Niebieski rower" Regine Deforges. Co prawda jeden z polskich ministrów ogłosił całkiem niedawno, że to my, Polacy nauczyliśmy jeść Francuzów widelcem, ale nie zmienia to mojego myślenia o szeroko rozumianej francuskiej kulturze. To na co mam największy apetyt poza oryginalnymi croissantami i zupą cebulową, to muzea paryskie i paryskie ulice.
Nad dachami Paryża 2019-12-08
30.04.2017 roku - niedziela.
Tytuł tego punktu podróży nie jest przypadkowy. To niewielka modyfikacja wynikająca z sytuacji tytułu audycji, której słuchałam przez wiele lat w radiowej Trójce. Barbara Podmiotko, pomysłodawczyni programu "Pod dachami Paryża" zaszczepiła we mnie sympatię do piosenki francuskiej. Już będąc dziewczynką zachwycałam się Milordem Edith Piaff i jej wyznaniem "Non, Je Ne Regrette Rien", będąc nastolatką wędrowałam po Polach Elizejskich z Joe Dassinem, przeżywałam "Ne me quitte pas” Jacquesa Brela w wielu polskich wykonaniach.
Po południu dojeżdżamy do Paryża. Sprawnie dostajemy się pod wieżę Eiffla zatrzymując się na krótką chwilę na Placu Trocadero. Stąd świetnie widać nie tylko jeden z symboli stolicy Francji, ale i pomnik marszałka trzech narodów, Foscha. To na Placu Trocadero, na tle najbardziej znanej na świecie konstrukcji sfotografował się Hitler po zajęciu Paryża. Pierwsze chwile w mieście świateł poświęcamy na niemal dosłowne rzucenie okiem na miasto z wysokości wieży Eiffla, nie tylko symbolu Paryża, ale i Francji. I pomyśleć, że wieża, której pomysłodawcą wcale nie był Eiffel, zbudowana na wystawę światową w 1889 r na stulecie zburzenia Bastylii i rewolucji francuskiej, miała zostać rozebrana najpóźniej w 20 lat po wystawie. Na szczęście wskutek zdecydowanego oporu Eiffla i zamontowania na jej szczycie laboratorium aerodynamicznego i meteorologicznego, a zwłaszcza udane doświadczenia z bezprzewodowym telegrafem ocaliły ją. Wkrótce, bo już w czasie I wojny światowej okazała się nad wyraz pożyteczna zapewniając miastu łączność z francuskimi posterunkami wojskowymi na granicy z Niemcami.
Na wieży spędzamy sporo czasu. Widoki z niej dają pierwsze wyobrażenie o Paryżu, jego wielkości i przestronności, ilości zieleni i pięknie zabudowy. Na koniec dnia jedziemy do rrestauracji, gdzie zjadamy kolację, na którą składa się wspaniała tarta z porami i pyszny filet rybny z sałatką. Wrażenia z pierwszego dnia są bardzo obiecujące. Nocujemy w hotelu sieci Ibis. To najbardziej minimalistyczny pokój w jakim do tej pory nocowaliśmy. Jest czyściutko, elegancka łazienka i piękna adamaszkowa pościel zapraszają do relaksu po dniu pełnym wrażeń.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Byłam przez prawie 4 dni, ale dopiero teraz po obejrzeniu filmów z serii "Historia w postaciach zapisana", a zwłaszcza o królu Ludwiku 9 i kardynale Richelieu widzę ile nie widziałam. Dlatego jak minie ta cała zaraza zamierzam wrócić do Paryża.
-
Byłem tam tylko niecałe dwa dni ale miłych wspomnień co nie miara. Dziękuję za odświeżenie pamięci.